Strona główna > Rubriques > Languages - International > Polski > Na drodze do wojny domowej

Na drodze do wojny domowej

Uri Avnery

Piątek 29 października 2004

Kazdy w Izraelu mówi o Nastepnej Wojnie. Najpopularniejszy kanal telewizyjny uruchamia caly serial o tym.

Nie o kolejnej wojnie z Arabami. Nie o nuklearnym zagrozeniu ze strony Iranu. Nie o nadchodzacej krwawej konfrontacji z Palestynczykami.

Mówi sie o nadchodzacej wojnie domowej.

Jeszcze pare miesiecy temu zabrzmialoby to niedorzecznie. Teraz nagle stalo sie mozliwe, bardzo realne. To nie kolejna rozdmuchana przez media sensacja. Nie kolejne manipulacje polityczne Szarona. Nie tylko kolejna próba szantazu ze strony osadników. Lecz realna kwestia.

Mówia o tym na zebraniach gabinetu i w Knesecie, w telewizyjnych talk-shows, w artykulach wstepnych i na pierwszych stronach gazet. Szef sztabu publicznie ostrzegl, ze armia moze sie rozpasc. Jeden z ministrów mówi, ze samo istnienie Panstwa Izrael jest w niebezpieczenstwie. Kolejny minister przepowiada krwawa laznie podobna do hiszpanskiej wojny domowej.

Spokojnie czy mniej, Szin Bet podejmuje kroki zapobiegawcze. Sluzby wiezienne dostaly rozkaz przygotowan do masowych aresztowan. Dowóddztwo armii planuje pobór 10 tysiecy zolnierzy rezerwy i mysli o krokach, które trzeba podjac na wypadek...

Nie, to bardzo realne zagrozenie.

Gdy sie zblizy, moze sie zdac, ze nadeszlo znikad. Lecz ktokolwiek ma oczy, by widziec, wie, ze to sie wydarzy, predzej czy pózniej.

Ziarno wojny domowej zostalo posiane, gdy ustanowiono pierwsze osiedle na okupowanych terytoriach. Wówczas powiedzialem w Knesecie premierowi: „Podkladacie mine. Kiedys bedziecie musieli ja rozbroic. Jako byly zolnierz, niech ostrzege was, ze rozbrajanie min to bardzo nieprzyjemna praca”.

Od tego czasu podlozono setki min. Pola minowe sa poszerzane nawet teraz.

Procesem tym dowodzily religijne oszolomy. Zadeklarowany cel, który wypowiedzieli wówczas i nigdy nie zmeczyli sie powtarzaniem, to wygnanie wszystkich Arabów z kraju, który Bóg obiecal nam. A kraj, który nam obiecal, jak jeden z nich przypomnial nam w telewizji w ostatnich dniach, to nie brytyjski mandat „Palestyny”, lecz Ziemia Obiecana - w tym Jordania, Liban, i czesci Syrii i Synaju. Cytujac Biblie, kto inny stwierdzil, ze przybylismy do tego kraju nie tylko by go odziedziczyc, lecz takze by wydziedziczyc innych, wypedzic ich i zajac ich miejsce.

Odkad minister obrony Szimon Peres ustanowil pierwsze osiedle, Kedumim, w srodku palestynskiej populacji Zachodniego Brzegu, osiedla rozprzestrzenily sie jak szarancze. Kazde osiedle stopniowo zabieralo ziemie i wode sasiednim palestynskim wioskom, rudowalo ich drzewa, blokowalo ich drogi i budowalo nowe drogi, bez prawa wstepu dla Palestynczyków. Niemal wszystkie osiedla owocowaly posterunkami-satelitami na pobliskich wzgórzach.

To sie dzieje teraz wlasnie. Po tym jak Szaron solennie obiecal prezydentowi Bushowi demontaz czesci „przyczólków”, wzrosly dziesiatki nowych. Wszyscy ministrowie aktywnie wspieraja przyczólki oficjalnie zdefiniowane jako „nielegalne”. Nie tylko broni ich armia, przez to narazajac wlasnych zolnierzy na szwank, lecz wlasnie mówi „chlopcom ze wzgórz” gdzie maja ustawic swe przyczólki i jak sie do tego zabrac.

Gdy ostrzegalismy o zagrozeniu, mówiono nam, bysmy sie wyluzowali. Tylko mala mniejszosc osadników, pocieszano nas, to fanatyczni wariaci. Oni sa oczywiscie szaleni i beda stawiac silowy opór przy kazdej próbie usuniecia ich. Ale nie bedzie to duzy problem, gdyz potezna wiekszosc izraelskich obywateli nie cierpi ich i uznaje za porabana sekte.

Wiekszosc osadników, powiedziano nam, to nie fanatycy. Poszli tam, bo rzad sprezentowal im luksusowe wille, o których nawet nie mogli marzyc we wlasciwym Izraelu. Poszukiwali „jakosci zycia”. Gdy rzad nakaze im przeprowadzke, wezma odszkodowania i sie przeprowadza.

To oczywiscie niebezpieczna zluda. Jak zaobserwowal Karl Marx, ludzka swiadomosc jest determinowana przez sytuacje. Dobrzy Labourzysci, których na Zachodnim Brzegu i Strefie Gazy umiescil rzad Partii Pracy teraz wypowiadaja sie i zachowuja jak najgorsi zwolennicy faszystowskiego rabina Meira Kahane.

Co wiecej, powiedziano nam, ze nawet niekrzesancy uznaja izraelska demokracje. Nikt nie podniesie rak na zolnierzy izraelskiej armii. Gdy rzad i Kneset zadecyduja o ewakuacji osiedli, podporzadkuja sie. Moga wszczac raban i dac pokaz oporu, jak to robili podczas ewakuacji pólnocnego Synaju w 1982 r., lecz pod koniec dnia dadza za wygrana. Przeciez nawet na pólnocnym Synaju zaden osadnik nie odmówil, w koncu, przyjecia odszkodowania.

Lecz ta pogarda dla osadników jest niemniej grozna od pogardy dla Arabów. Co skrywano dotychczas, teraz staje sie jasne: osadnicy maja gdzies demokracje i panstwowe instytucje. Twardoglowi deklaruja to otwarcie: gdy postanowienia Knesetu sa sprzeczne z Halacha (zydowskie prawo religijne), Halacha ma pierwszenstwo. Przeciez Kneset to tylko gang skorumpowanych polityków. I jaka wartosc maja swieckie prawa, skopiowane od gojim (cudzoziemców) w porównaniu ze slowami Boga, blogoslawione niech bedzie jego imie?

Wielu osadników nie wypowiada sie jeszcze tak otwarcie i udaja obrazonych, gdy przypisuje sie im takie postawy, lecz w rzeczywistosci sa zinfiltrowani przez twardoglowych, którzy juz zrzucili wszystkie maski. Rzucaja wyzwanie nie tylko polityce rzadu, lecz izraelskiej demokracji jako takiej. Otwarcie deklaruja, ze ich celem jest wywrócenie Panstwa Prawa i ustanowienie w jego miejsce Panstwa Halachy.

Panstwo Prawa jest podlegle woli wiekszosci, która uchwala prawa i poprawia je, gdy to niezbedne. Panstwo Halachy jest podlegle Torze, objawionej raz na zawsze na Górze Synaj i niezmienialnej. Tylko bardzo niewielu wplywowych rabinów posiada autorytet interpretacji Halachy. To, oczywiscie, zaprzeczenie demokracji. W kazdym innym kraju tych ludzi okreslonoby mianem faszystów. Religijna oprawa jest bez znaczenia.

Religijno-prawicowi buntownicy sa poteznie umotywowani. Wielu z nich wierzy w Kabale - nie ta modna Kabale Madonny, lecz ta prawdziwa, wedle której dzisiejsi swieccy Zydzi to w rzeczywistosci Amalekici, którym powiodla sie infiltracja Narodu Izraela w czasie eksodusu z Egiptu. Bóg We Wlasnej Osobie nakazal, jak kazdy wie, zetrzec Amaleka z powierzchni ziemi. Czy cos moze stanowic lepszy ideologiczny fundament wojny domowej?

Dlaczego stalo sie to zagrozeniem akurat w tym czasie? Na razie trudno powiedziec, czy Szaron rzeczywiscie pragnie demontazu tych niewielu osiedli w Strefie Gazy. Lecz w oczach osadników nawet idea usuniecia jednego jedynego osiedla to casus belli. To atak na wszystko, co dla nich swiete. Szaron usilowal przekonac ich, ze to jedyne wyjscie - poswiecic kilka malych osiedli, by zachowac wszystkie pozostale. Na prózno.

Przygotowujac sie do Wielkiego Buntu, osadnicy odkryli swój potencjal. Najbardziej wplywowi rabini z „religijnego ruchu syjonistycznego” stwierdzili, ze ewakuacja osiedla jest grzechem przeciw Bogu i zawezwali zolnierzy do odmowy wykonania rozkazów. Setki rabinów, w tym rabini z osiedli i rabini z religijnych oddzialów armii dolaczyli do apelu.

Glos grupki oponentów zatonal. Cytuja Talmud mówiacy „prawo królestwa jest prawem”, rozumiejac przez to, ze kazdemu rzadowi nalezy sie podporzadkowac, niczym chrzescijanie musza zwrócic cesarzowi co cesarskie, etc. Lecz kto teraz slucha tych „umiarkowanych rabinów”?

Podbój armii z zewnatrz zaczal sie dawno temu. „Uklad” z jeszybotami (szkolami religijnymi), które sluza w armii jako osobne jednostki, pozwalil na wejscie wielkiego Konia Trojanskiego. W kazdej konfrontacji miedzy ich rabinami a ich dowódcami, zolnierze „sprzymierzonych jeszybotów” posluchaja rabinów. Go gorsza: od lat osadnicy systematycznie penetrowali szeregi korpusu oficerskiego, gdzie dzis stanowia nawet niebezpieczniejszego Konia Trojanskiego.

Prawicowa odmowa wykonania rozkazów nie przypomina lewicowego swiadomego sprzeciwu. Lewicowa odmowa to osobiste postanowienie, prawicowa - zbiorowy rokosz. Na lewicy, kilkuset odmówilo sluzby okupacji, na prawicy wiele tysiecy, nawet dziesiatki tysiecy, podporzadkuje sie wydanym przez swych rabinów rozkazom odmowy. Jak ostrzegal szef sztabu, armia moze sie rozpasc.

Osadnicy, wspólnie z bliskimi sojusznikami w Izraelu, wliczajac w to uczniów jeszybotów, moga liczyc kolo pól miliona ludzi - potezna falanga buntu.

Do dnia dzisiejszego, osadnicy uzywaja grózb jedynie jako instrumentu szantazu i zastraszania, by zdusic wszelka mysl o ewakuacji osiedli i terytoriów. Lecz jesli szantaz sie nie sprawdzi, Wielki Bunt jest tylko sprawa czasu.

Uri Avneri „On the Road to Civil War”, 23.10.04,
tlum. Axisofevil